Balance freelance, czyli jak zadbać o siebie pracując w domu – wpis gościnny

praca w domu

Kiedy zaczynałam pracować w domu, byłam przekonana, że oto spełniło się moje marzenie. Miałam biuro we własnym pokoju, a wokół było wszystko, czego mi potrzeba. Zyskałam komfort i pełną swobodę działania. Kto by nie chciał pracować w ten sposób? Plan dnia mogłam opierać o własne potrzeby i preferencje. Trzeba coś zrobić w domu? Nie ma sprawy, chwilka przerwy i ogarniam. Trzeba wyjść po zakupy, na pocztę? To przecież blisko, zaraz będę. Jak nie skończę tego zadania teraz – dokończę wieczorem. Pełna elastyczność.

 

Syndrom piżamowy

Tak mijały dni, a ja zaczęłam dostrzegać, że ta swoboda działa coraz bardziej na moją niekorzyść. Dzień rozłaził mi się zupełnie, praca trwała w nieskończoność, przerywana prozaicznymi rzeczami, po których ciężko było mi ponownie się wdrożyć w rytm. Wygodnictwo też zaczęło mi doskwierać – po co miałam się ogarniać z samego rana, kiedy przecież praca spokojnie na mnie czeka i nigdzie się nie spieszę… W efekcie potrafiłam pół dnia spędzić w piżamie! O makijażu to nawet nie wspominam.

Kilka miesięcy pracy w taki sposób uświadomiło mi, że coś jest nie tak – nie czerpałam już satysfakcji ze swoich działań, miałam wieczne poczucie nieprzygotowania, byłam ciągle zmęczona, obniżyła się też moja samoocena. No bo jak można patrzeć na siebie w puchatym szlafroku, bez makijażu i jednocześnie czuć się jak profesjonalista? W moim przypadku to nie działało.

 

Ogarnij się, kobieto! Czyli kilka zasad działania

O ile typowy, biurowy rytm pracy zupełnie mi nie pasuje i nie lubię być ograniczona sztywnym harmonogramem, o tyle wprowadzenie kilku zasad skutecznie pomogło mi wyjść z „freelance’owego” doła. Przede wszystkim postawiłam sobie kategoryczny warunek – dzień zaczynam tak, jakbym szła do biura. Niekoniecznie muszę robić pełen makijaż i odstawiać się w białą koszulę, ale ubieram się i maluję tak, żeby bez problemu i bez poprawek wyjść z domu i w razie potrzeby spotkać się z ludźmi. To zniwelowało problem piżamy i pomogło mi na nowo poczuć, że faktycznie pracuję – a tego bardzo było mi trzeba.

Praca w domu potrafi rozleniwić, wszechobecne rozpraszacze i wygodna kanapa za plecami stanowią nie lada wyzwanie, z którym trzeba sobie poradzić. Ustaliłam sobie bloki czasowe, które pomagają mi w uporządkowaniu zadań i obowiązków. Nie pracuję od 9 do 17, ale niektóre rzeczy wykonuję w stałych godzinach, dzięki czemu wprowadzam sobie pewien rytm. To pomaga w sytuacji, gdy wokół dzieje się dużo i łatwo mimowolnie przeskakiwać z tematu na temat, przez co nasza praca jest kompletnie nieefektywna.

Ostatnią i chyba najważniejszą rzeczą, jaką zmieniłam, było ustalenie czasu na pracę w ciągu dnia. Niektórzy freelancerzy bardzo chętnie korzystają z możliwości przerywania pracy, zajmowania się sprawami osobistymi w środku dnia i ja także doceniam ten fakt. Ważne jest jednak by nie przeciągać czasu przeznaczonego na sprawy prywatne, a tym samym nie rozwlekać czasu pracy na zbyt wiele godzin. W zależności od tego, ile faktycznie w danym tygodniu mam do zrobienia, mój czas przeznaczony na pracę staram się utrzymać na poziomie 6-7 godzin. Oczywiście zdarzają się dni, kiedy pracy jest tak dużo, że zegar wybija północ, a ja dalej klepię w klawiaturę, natomiast staram się takich sytuacji unikać. Planuję określoną ilość zadań na dany dzień, a po ich zakończeniu zamykam komputer i zajmuję się sobą.

 

Take it easy!

Czas na relaks, zadbanie o siebie, chwila z książką lub filmem, czy nałożenie maseczki to coś, z czego absolutnie nie należy rezygnować. Odpoczynek powinien być traktowany równie poważnie, co wykonywana praca, a jego ilość dostosowana do potrzeb naszego organizmu. Mądre planowanie czasu pozwala na optymalne wykorzystanie dnia i znalezienie chwili dla siebie. Odpowiednio wykorzystany czas wolny sprzyja produktywności, podnosi naszą efektywność pracy, a także pobudza kreatywność i chęć działania. Ja nie umiem odpoczywać zbyt długo, bo zwyczajnie zdarza mi się zatęsknić za pracą – na urlopie przychodzi do mnie zazwyczaj najwięcej pomysłów, które chciałabym realizować od razu… Dobry wypoczynek pozwala mi jednak poukładać wszystko w głowie i wrócić do działania z nową energią.

Podsumowując – to wyjątkowo ważne, aby zadbać o swój work-life balance, gdy sami jesteśmy sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Łatwo przesadzić w obie strony, podejmując się zbyt wielu działań i zaniedbując wypoczynek, jak również marnując czas na setki rozpraszaczy. Dbanie o siebie poprawia samoocenę i pomaga ustalić codzienny rytm pracy, który przecież nie musi mieć nic wspólnego z biurową rutyną. Warto znaleźć swój sposób na planowanie dnia i nie zapominać o przyjemnościach. I jeszcze jedno – wyjdź z domu! Praca, którą wykonujemy, bardzo często wymaga wielu godzin spędzonych przed ekranem komputera, w pozycji siedzącej. Ruch to absolutna konieczność i nie należy o tym zapominać. Zrób sobie przerwę, wyjdź na spacer i odetchnij świeżym powietrzem, poświęć na to chociaż pół godziny dziennie. I nie, balkon nie wystarczy.


Karolina Żebrowska
The Carolina’s Book